Ponownie w spotkaniu przeciwko GKS Tychy nie zabrakło negatywnych emocji. Emocje te towarzyszyły decyzjom jakie podejmowali prowadzący to spotkanie sędziowie. Ostatecznie to tyszanie cieszyli się z trzech punktów, gdyż wygrali cały mecz 3:1.

W dzisiejszym spotkaniu między słupkami stanęli bramkarze, którzy na co dzień pełnią rolę „dwójki” w swoim zespole. W bramce pojawili się zatem Kamil Lewartowski i Mikołaj Szczepkowski. Ten drugi już od pierwszych minut musiał wykazać się zwinnością po próbach Pawło Padakina i Bartłomieja Jeziorskiego. Zagłębie pierwszy groźny strzał oddało w piątej minucie jednak Damian Tyczyński trafił w bramkarza rywali. Podobny scenariusz miała akcja Valtteriego Niemi. Z tą różnicą, że Fin uderzał z niebieskiej linii. Kolejne minuty były dość niemrawe w wykonaniu obydwu drużyn i miejscowi kibice w premierowej odsłonie nie zobaczyli żadnej bramki.

W drugiej tercji w końcu któraś z drużyn znalazła sposób na pokonanie bramkarza rywali. Niestety jako pierwsi dokonali tego zawodnicy GKS. Szymon Marzec wjechał w naszą tercję prawą stroną i wypalił pod poprzeczkę. Szczepkowski mimo instynktownej interwencji nie zdołał złapać krążka, który zatrzepotał w siatce. Gospodarze nie zbyt długo cieszyli się z prowadzenia gdyż trzy minuty później do wyrównania doprowadził Niemi. Fin przejął gumę na niebieskiej linii i po szybkiej kontrze wpakował krążek przy słupku.

W 33 minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Grają w podwójnej przewadze Niemi wybił kij rywalowi jednak gra nie została przerwana. Patryk Krężołek trafił do siatki a gol, który został uznany za chwilę został anulowany. W ramach protestu sosnowiczanie zeszli do szatni i przez prawie pięć minut nie wychodzili na lód. Po chwili drużyna powróciła do boksu, a karę otrzymał … Olli Valtola. Warto wspomnieć, że wcześniej sędziowie na zegarze wbili karę dla zawodnika z numerem 78, a takiego w Zagłębiu nie ma więc następnie nałożyli ją na Valtolę, który był daleko od całej sytuacji.

Za opóźnianie gry drużyna otrzymała również dwie karne minuty. Tuż po wznowieniu przed szansą zdobycia gola stanął ponownie Krężołek jednak z najbliższej odległości trafił wprost w parkan Lewartowskiego.

Na początku trzeciej tercji sosnowiczanie wypracowali dwie groźne akcje jednak Roman Szturc i Valtola nie byli w stanie pokonać bramkarze miejscowych. W 52 minucie GKS ponownie wyszedł na prowadzenie. Grając przy sygnalizowanej karze dla Krężołka Mateusz Ubowski z bliska wpakował krążek za linię bramkową. W odpowiedzi szansę na doprowadzenie do wyrównania miał Niklas Salo jednak trafił w parkan „Lewara”. W 54 minucie tyszanie podwyższyli swoje prowadzenie. Padakin wyjechał zza bramki i strzelił po lodzie. Krążek przed siebie zdołał odbić Szczepkowski jednak przy dobitce napastnika GKS był już bezradny. W końcówce „Szczepek” zjechał do boksu jednak wynik nie uległ zmianie. Bliski szczęścia był jeszcze Michał Naróg jednak trafił w słupek.

GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 3:1 (0:0, 1:1, 2:0)

1:0 – Szymon Marzec – Mateusz Ubowski, Christian Mroczkowski (25:35),
1:1 – Valtteri Niemi – Oskar Krawczyk, Damian Tyczyński (28:23),
2:1 – Mateusz Ubowski – Illa Korenczuk (52:00),
3:1 – Pawło Padakin – Oskar Jaśkiewicz (54:38).

Sędziowali: Marcin Polak, Paweł Breske (główni), Maciej Byczkowski, Grzegorz Cytawa (liniowi)

Minuty karne: 8-6
Strzały: 33-26

Widzów: 1200

GKS: Lewartowski – Jaśkiewicz, Kaskinen; Padakin, Komorski, Jeziorski – Jaroměřský, Ciura; Mroczkowski, Ubowski, Korenczuk – Bryk, Bizacki; Gościński, Turkin, Bukowski – Pociecha, Sobecki; Krzyżek, Kucharski, Marzec.

Zagłębie: Szczepkowski – Krawczyk, Saur; Szturc, Valtola, Krężołek – Charvat, Andrejkiw; Lindgren, Tyczyński, Niemi – Naróg, Kotlorz; Nahunko, Bucenko, Salo – Sikora, Włodara, Bernacki, Kozłowski, Karasiński.