Dwanaście bramek obejrzeli kibice, którzy w Toruniu podziwiali pojedynek pomiędzy miejscową KH Energą i Zagłębiem Sosnowiec. Więcej z nich niestety dla nas zdobyli rywale.

Pierwszą groźną akcję w dzisiejszym meczu przeprowadzili hokeiści Zagłębia jednak Olli Valtola trafił wprost w bramkarza miejscowych. W czwartej minucie padła pierwsza bramka tego spotkania. Grając z przewagą jednego zawodnika hokeiści z Torunia znaleźli sposób na pokonanie Patrika Spěšnego. Z bliska naszego bramkarza pokonał Szymon Maćkowiak, który wykorzystał nagranie Mikalaja Sytego. Tuż po wznowieniu w sytuacji sam na sam znalazł się Niklas Salo, którego strzał parkanem powstrzymał Markus Ekholm-Rosen. W szóstej minucie Zagłębie wypracowało akcję, po której potrzebna była analiza wideo. Krótka weryfikacja wskazała, że bramki wyrównującej nie było. Dużo więcej szczęścia chwilę później mieli miejscowi, którzy za sprawą Mateusza Zielińskiego podwyższyli swoje prowadzenie. W 12 minucie podopieczni Piotra Sarnika zmniejszyli dystans do rywala za sprawą Arkadiusza Karasińskiego, który z bliska posłał krążek obok interweniującego Markusa Ekholm-Rosena. Strzelona bramka zmotywowała naszą drużynę do składniejszej gry czego efektem było wyrównujące trafienie. Po szybkim kontrataku podanie z lewej strony od Salo zamknął Ryley Lindgren, który zmieścił krążek przy słupku. Kolejne minuty należały do sosnowiczan, jednak żadna z akcji nie przyniosła zmiany rezultatu i premierowa odsłona zakończyła się remisem.

Od początku drugiej tercji miejscowi częściej gościli w tercji Zagłębia, a to szybko wpłynęło na to spotkanie. W 23 minucie z niebieskiej linii uderzył Syty, czym zaskoczył bramkarza Zagłębia. Kilkanaście sekund później błąd ustawienia defensywy wykorzystał Patryk Napiórkowski, a trzybramkowe prowadzenie przypieczętował Deniss Fjodorovs, który zerwał pajęczynę z bramki Spěšnego. Po tym golu czeski bramkarz zjechał do bosku, a w jego miejscu stanął Mikołaj Szczepkowski. Ten czyste konto zachował do 31 minuty gdy Jakub Gimiński podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Mimo dużej straty Zagłębie walczyło o kolejne bramki i ta walka jeszcze w tej odsłonie się opłacała. Najpierw kapitalną bramkę zdobył Patryk Krężołek, który wpakował krążek przy prawym słupku, a chwilę później Roman Szturc po indywidualnej akcji położył bramkarza i trafieniem zmniejszył prowadzenie gospodarzy do dwóch bramek.

Ostatnie dwadzieścia minut sosnowiczanie rozpoczęli z wielkim animuszem. Niestety żadna z akcji nie wpłynęła na zamianę rezultatu, nie pomogły nawet trzy kolejne liczebne przewagi. To, że niewykorzystane sytuacje się mszczą niestety przekonaliśmy się pod koniec meczu gdzie rywal zdobył dwa kolejne gole.

KH Energa Toruń – Zagłebie Sosnowiec 8:4 (2:2, 4:2, 2:0)

1:0 – Szymon Maćkowski – Rusłan Baszyrow, Mikałaj Syty (03:58, 5/4),
2:0 – Mateusz Zieliński – Mirko Djumić, Calle Behm (09:51),
2:1 – Arkadiusz Karasiński – Dominik Nahunko, Nikita Bucenko (11:51),
2:2 – Riley Lindgren – Niklas Salo, Olli Valtola (15:04),
3:2 – Mikałaj Syty – Albin Thyni Johansson (23:14)
4:2 – Patryk Napiórkowski – Calle Behm, Szymon Maćkowski (23:45),
5:2 – Deniss Fjodorovs (24:55),
6:2 – Jakub Gimiński – Mikałaj Syty (30:55),
6:3 – Patryk Krężołek – Olli Valtola, Riley Stadel (37:30),
6:4 – Roman Szturc (37:30),
7:4 – Mirko Djumić (52:26),
8:4 – Michał Kalinowski – Mirko Djumić, Mikałaj Syty (55:05)
Strzały: 54 – 34 (20 – 11, 24 – 10, 10 – 13)
KH Energa Toruń: Ekholm-Rosen – Johansson, Kurnicki; Djumić, Syty, Baszyrow – Behm, Zieliński; Paulíny, Larionovs, Tiainen – Jaworski, Gimiński; Jaakola, Fjodorovs, Maćkowski – Bajwenko, Schafer; M.Kalinowski, Wenker, Napiórkowski.
Trener: Juha Nurminen.
Zagłębie: Spěšný (od 24:05 Szczepkowski) – Charvát, Šaur; Szturc, Tyczyński, Krężołek – Stadel, Kotlorz; Salo, Valtola, Lindgren – Krawczyk, Naróg; Nahunko, Bucenko, Karasiński – Andrejkiw; Kozłowski, Sikora, Bernacki oraz Menc.
Trener: Piotr Sarnik.