W pożegnalnym meczu hokeistów Zagłębia w dość nietypowej roli wystąpił bramkarz sosnowiczan – Michał Czernik. Ten kto szukał naszego wychowanka między słupkami bardzo się zdziwił, gdyż „Czerny” znalazł się w czwartym ataku drużyny Grzegorza Klicha.

Lepiej na bramce czy jednak w ataku?

Michał Czernik: Na pewno dla mnie bycie zawodnikiem w polu, a nie na bramce to niecodzienna rzecz ale bardzo to lubię. Co sezon, gdy jesteśmy już po rozgrywkach i nie muszę stawać w bramce to zawsze wychodzę na treningi jako napastnik. Lubię się pobawić i zaznać przy okazji trochę innego wysiłku.

To zdecydowanie inny hokej?

– Jest to diametralnie różne niż bycie bramkarzem. Nie ukrywam, że bardzo to uwielbiam i podobnie robią zawodnicy z pola, którzy stają za mnie na bramce ubrani w inny sprzęt. Wtedy widzą jak inny może być hokej z perspektywy bramkarza. 

Pożegnaliście się z kibicami?

– Ten mecz to takie podziękowania dla tych, którzy byli z nami przez ten cały sezon. Mogliśmy się z nimi pożegnać przed przerwą. Super, że w drużynie „Reszty Świata” znalazły się osoby, które po raz pierwszy miały styczność z hokejem z perspektywy lodu. Przy okazji ten mecz to fajna inicjatywa, gdyż przy możemy pomóc ludziom, którzy przybyli do Sosnowca ratując się przed wojną. Wszystkich serdecznie zapraszamy, na pewno dla każdego młodego hokeisty znajdzie się miejsce.

Taki mecz to zarazem również okazja do wspomnień?

– Znamy się z chłopakami, niektórzy po latach wrócili na lód i widać, że mają sentyment do tego. Fajnie, że nadal sprawia to im radość i ten hokej towarzyszy im cały czas.

Warto wspomnieć, że rozmowa z zawodnikiem Zagłębia została przeprowadzona w dość nietypowym miejscu gdyż na ławce kar, gdzie na co dzień bramkarz po prostu nie trafia.