Strona główna / Piłka Aktualności / Aktualności / Przywitajcie Szaryńskiego i drużynę całą jego. Tak śpiewano o „Szariku”

Przywitajcie Szaryńskiego i drużynę całą jego. Tak śpiewano o „Szariku”

18 stycznia 2022

Przy okazji 75. urodzin Władysława Szaryńskiego przypominamy jego barwny życiorys piłkarski i szczególne związki łączące go z Zagłębiem. „Szarik” w barwach naszego Klubu rozegrał łącznie 170 spotkań i strzelił 26 goli.

 

W Sosnowcu dostał mieszkanie

Do Zagłębia Sosnowiec (swojego piątego klubu w ekstraklasie!) popularny „Szarik” przybył z Górnika Zabrze zimą 1974. Zabrzański klub obiecał mu mieszkanie. Z żoną był już wtedy na walizkach. Wszystko przygotowane do przeprowadzki. Tymczasem w ostatniej chwili Górnik oddał to mieszkanie innemu, nowemu piłkarzowi. Szaryński był akurat wtedy na zgrupowaniu w Chorzowie. Gdy się dowiedział, że tak go potraktowano, to chciał nawet opuścić to zgrupowanie. Doczekał jednak do końca, następnie pojechał do Zjednoczenia Górniczego, do prezesa i wylał tam swoje mieszkaniowe żale. Tymczasem jego żal odczytywano w klubie inaczej. „Jedna kontuzja, druga kontuzja… Nie chce mu się grać” – komentowano.

Zagłębie było wtedy na dnie. Po pierwszej rundzie miało ledwie 6 punktów. Wszyscy skazywali drużynę na spadek. Zagłębie chodziło za Szaryńskim już wcześniej, ale odmawiał. Jak to? Z Górnika do ostatniej drużyny w tabeli? Tyle, że jego sprzeciw niewiele znaczył. Okazało się, że kluby były już dogadane.

No i znalazłem się w Zagłębiu, które chciało się ratować za wszelką cenę. W Sosnowcu zyskał nie tylko mieszkanie, ale i dom na resztę życia. Tak to się potoczyło… Na początku trafił pod skrzydła węgierskiego trenera Nandora Banoya. Spokojny człowiek, ale trener dobry. Z węgierskimi trenerami, a nie brakowało ich w tamtych czasach na naszych boiskach, bywało zabawnie. Właściwie to z ich tłumaczami było zabawnie. Przekręcali piłkarskie terminy. Do końca nie wiadomo było, o czym mówią, a zawodnicy mieli z tego ubaw – uśmiecha się Szaryński.

„Szarik” dementuje plotki o Gierku…

W Zagłębiu do śmiechu jednak nikomu nie było. Mówiło się, że pomógł drużynie z Sosnowca utrzymać się wtedy sam Edward Gierek, ale to nie było prawdą.

W tabeli przed Zagłębiem Sosnowiec były Zagłębie Wałbrzych i Odra Opole. Pierwszy był wyjazd do Wałbrzycha, a potem Odra u siebie. W przypadku przegranych, to byłoby pozamiatane. Były dwa zwycięstwa. To co? Gierek za naszą drużynę wygrał? – zżyma się pan Władysław.

Dostał mieszkanie na osiedlu Rudna. Kilku piłkarzy mieszkało w pobliżu. Eugeniusz Szmidt, Zbigniew Seweryn, Józef Kowalczyk, Marek Jędras. Włodzimierz Mazur też tam mieszkał. Fajna grupa dobrych piłkarzy.

Pamięta swoje wkupne. Szaryński jest spod znaku Koziorożca. Ze stycznia. Więc krótko po tym, jak trafił do Zagłębia, były jego urodziny. Zaprosiłem kolegów do restauracji Urocza u zbiegu ulicy Małachowskiego i alei Zwycięstwa. Nie chcąc się narazić na niepotrzebne plotki i docinki, pili coś mocniejszego z butelek po mineralnej. Trener Banoy mieszkał w pobliżu i tak się złożyło, że akurat tamtędy przechodził. Zajrzał do środka, a tam kilkunastu chłopa siedzi przy „mineralnej”. Nie połapał się, w czym rzecz, a na następnym treningu pochwalił zawodników za to, że taka fajna i zgrana grupa.

Cud nad Brynicą…

W Sosnowcu był podstawowym graczem. W sezonie 1973/74 klub uratował I ligę, co zostało określone jako „Cud nad Brynicą”… W następnych sezonach wiodło mu się zdecydowanie lepiej i „Szarik” dwa razy unosił w geście zwycięstwa Puchar Polski – w 1977 i 1978 roku. Zagrał w Pucharze Zdobywców Pucharów, a w 1975 roku  triumfował z klubem w rozgrywkach grupowych Pucharu Lata (Intertoto). Sezon 1978/79 był jego ostatnim w barwach Zagłębia.

Po zakończeniu gry w Sosnowcu otrzymał zgodę na wyjazd na zachód. Skontaktowali się z nim szefowie drugoligowej Dunkierki. No cóż, w tamtych czasach nasi piłkarze wyjeżdżając za granicę, nie byli skazani na ławkę rezerwowych. Jednak każdy z nich – ze względu na obowiązujące, absurdalne przepisy, wyjeżdżał kilka lat za późno. Nie inaczej było w przypadku Szaryńskiego. Po 16 sezonach w seniorskiej piłce organizm coraz częściej się buntował, piłkarz łapał więcej kontuzji. Pograł w Dunkierce, spędził jeszcze rok w RFC Hautrage, amatorskiej drużynie z Belgii, i w 1981 roku wrócił do Sosnowca.

Trener z twardą ręką

W Sosnowcu rozpoczął swoją pracę trenerską od młodzieży. Był znaną postacią, młodzi piłkarze patrzyli w niego jak w obraz. Miał wielki szacunek i poważanie. W okresie gry w Zagłębiu skończył katowicką AWF, więc praktykę miał podpartą również solidną wiedzą naukową. Piął się w górę po szczeblach kariery trenerskiej. W 1986 roku objął II-ligową Stal Stalowa Wola, którą rok później wprowadził do I-ligi, co do dzisiaj uważa za swój największy sukces szkoleniowy. Jak wspominają piłkarze z tamtego okresu, Szaryński prowadził „Stalówkę” mocną ręką. Gdy było coś nie tak, potrafił zrobić w szatni awanturę. Drugi raz wprowadził ten zespól do I ligi w 1991 roku.  Ale życie trenerów bywa niespokojne i „rzuca” ich do różnych klubów, w różne rejony kraju.

W pierwszej połowie lat 90-tych pracował w II-ligowym Rakowie Częstochowa. Zasłynął wówczas tym, że nie bał się stawiać na bardzo młodych piłkarzy. W 1995 roku była przygoda z bytomską Polonią, grająca wówczas w II lidze. W sezonie 2000/01 rozpoczął pracę z  Zagłębiem Sosnowiec, które awansowało do I ligi, jednak nie udało się wskrzesić dawnej świetności. A potem była jeszcze  Zagłębianka Dąbrowa Górnicza, Piast Nowa Ruda, Andaluzja Piekary Śląskie, Kalwarianka, Sandecja Nowy Sącz. Po zakończeniu sezonu 2010/11 roku Władysław Szaryński zdecydował się zakończyć swoją karierę trenerską właśnie w Sosnowcu, gdzie na koniec szkolił grupę 16-latków.

Co robi teraz? Wiedzie spokojne życie emeryta. A gdzie go można spotkać. Najczęściej w Sosnowcu na meczach Zagłębia. Jeśli przyjeżdża, jest najbardziej utytułowanym piłkarzem na stadionie. Dwukrotny mistrz Polski, pięciokrotny zdobywca Pucharu Polski, no i w końcu piłkarz, który wystąpił w finale Pucharu Europy Zdobywców Pucharu.

Najpiękniejszy moment

Wyprowadzam zespół w roli kapitana na Stadionie Ludowym. Ludzie wstają z miejsc i śpiewają na całe gardło. „Gdy przyjdziecie na Ludowy, to ściągnijcie czapki z głowy. Przywitajcie Szaryńskiego i drużynę całą jego”. Wzruszenie i duma! – przypomina Szaryński, który był ulubieńcem kibiców sosnowieckich.

Notka biograficzna

Władysław Szaryński – ur. 17 stycznia 1947 w Szczecinie. Wychowanek miejscowej
Arkonii (1959-1966), gdzie zadebiutował w I lidze i reprezentacji Polski juniorów. Ponadto występował w Zawiszy Bydgoszcz (1966-1968) i reprezentacji młodzieżowej, ROW Rybnik (1969) oraz Górniku Zabrze (1969-1973). W tym ostatnim klubie odniósł swoje największe sukcesy – 2 razy Mistrzostwo Polski, 3 razy Puchar Polski, awans do finału PZP oraz 2 występy w reprezentacji Polski seniorów.

Debiut w Zagłębiu – 10 marca 1974 z Zagłębiem w Wałbrzychu (1:0). Pierwszy gol – 24 kwietnia 1974 z ROW w Rybniku (2:0). W latach 1974 – 1979 w I lidze 140 mecze i 22 bramki. Ponadto 9 meczy w Pucharze Polski, 4 mecze (1 bramka) w PZP oraz 17 meczy (3 bramki) w Intertoto. Łącznie zagrał w 170 oficjalnych meczach i zdobył 26 bramek. Jako kapitan drużyny, dwukrotnie zdobył Puchar Polski (1977 i 1978). Dwukrotnie wybrany do najlepszej trojki kapitanów przez PZPN. Latem 1979 roku wyjechał do zachodniej Europy i kontynuował sportową karierę we francuskim US Dunkerque (1979-1980) i belgijskim RC Hautrage (1980- 1981).

Władysław Szaryński cały czas mieszka w Sosnowcu.

Panie Władku – wszystkiego najlepszego! Dużo zdrówka i 115 lat!

Opracowanie graficzne zdjęć i tekst: Andrzej Wydrychiewicz.

© ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC SA 2021 Wszystkie prawa zastrzeżone | Projekt & wykonanie Strony www Będzin