DO MECZU POZOSTAŁO:

DNI

GODZ

MIN

2024-11-03 19:35

<br />
<b>Warning</b>:  Illegal string offset 'alt' in <b>/home/virtualki/207183/wp-content/themes/zaglebie/header.php</b> on line <b>268</b><br />
h<br />
<b>Warning</b>:  Illegal string offset 'alt' in <b>/home/virtualki/207183/wp-content/themes/zaglebie/header.php</b> on line <b>270</b><br />
h<br />
<b>Warning</b>:  Illegal string offset 'alt' in <b>/home/virtualki/207183/wp-content/themes/zaglebie/header.php</b> on line <b>272</b><br />
h

Strona główna / Piłka Aktualności / Aktualności / #Futbol Retro. Przed Świętem Zmarłych przypominamy legendarnego Andrzeja Jarosika

NAJNOWSZE

#Futbol Retro. Przed Świętem Zmarłych przypominamy legendarnego Andrzeja Jarosika

29 października 2024

23 kwietnia 2024 roku zmarł w wieku 79 lat Andrzej Jarosik, wielka legenda Zagłębia Sosnowiec, napastnik niezwykle zasłużony dla naszego klubu, ale także dla polskiej piłki. Przed Świętem Zmarłych przypominamy barwną biografię tego wspaniałego piłkarza, który spoczął we Francji, gdzie mieszkał 50 lat.

Chłopak z Pogoni

Najsławniejszy piłkarz Zagłębia urodził się i wychował w sosnowieckiej dzielnicy Pogoń. Mieszkał w starej kamienicy przy ul. Kopernika. Państwo Jarosikowie żyli biednie. Gnieździli się z dwójką dzieci w jednym pokoju. Ojca Andrzej nie pamiętał. Jarosik-senior miał śmiertelny wypadek w Hucie Buczka, gdzie pracował. Sąsiedzi wspominają, że był niespotykanie spokojnym człowiekiem. Mały, zgarbiony, nigdy nie podnosił głosu. Matka Stanisława była prządką w zakładach odzieżowych Schoena.

Jarosikowie mieszkali na Kopernika do połowy lat 70. Wyprowadzili się, gdy miasto przeznaczyło dom do wyburzenia. Ostatecznie budynek jednak się ostał. Byłe mieszkanie Jarosików zajęli państwo Stępińscy, którzy przyjechali do Sosnowca z Białegostoku.

– Andrzej pochodził z rodziny biednej, ale porządnej. Długo był mały, niepozorny, a potem nagle wystrzelił w górę. Wyrósł z niego postawny blondyn – przypominał sobie Dominik Pietranek, dawny sąsiad Jarosików.

Jedyną pasją małego Andrzeja był piłka nożna. Kiedy nie wyszło się na podwórko, to mały Jarosik odbijał ją o komórkę. Zawsze sam. Potrafił bardzo mocno strzelić, aż się deski trzęsły – opowiadał Dominik Pietranek.

– Talent Jarosika odkrył Józef Kryczek społecznik, który organizował w Sosnowcu turnieje dzikich drużyn. Grało się albo na hasiu (dziś teren szkoły podstawowej nr 3), albo u Chlebowskiego. To był pusty plac, który należał do pana Chlebowskiego, który zaraz na rogu obok miał rzeźnię. Najlepsi byli Andrzej i Janek Leszczyński [potem także piłkarz Zagłębia, przyp. red.]. Gdy graliśmy ulica na ulicę, nie mieliśmy równych. Tylko Czeladzka mogła nam zagrozić –  wspominał Józef Pietranek, rówieśnik Jarosika.

Czarna owca

W Zagłębiu bardzo szybko stał się gwiazdą. Strzelał mnóstwo bramek. Młody, przystojny, zyskał ksywę Bitles”, bo miał dłuższe włosy i przepadał za kapelą z Liverpoolu. Ludzie go uwielbiali. Wkrótce stał się sportowym symbolem miasta.

 Pamiętam, jak Zagłębie wróciło z tournee po Ameryce. Andrzej zaprosił nas na podwórko i pokazał sygnet, jaki dostał od Jana Kiepury. Ja zdobyłem Amerykę gardłem, a wy nogami miał powiedzieć nasz słynny śpiewak. Andrzej był bardzo dumny – mówił Dominik Pietranek. 

Andrzej bardzo dobrze żył z kibicami. Zdarzało się, że na rozgrzewce przed meczami podbiegał do ogrodzenia i rozdawał bilety na kolejne mecze. Kilka razy załatwił mi miejsce w klubowym autobusie i razem pojechaliśmy na mecz –  twierdził z kolei Józef Pietranek.

Po raz ostatni w barwach Zagłębia zagrał z Arką

Ale w drużynie Jarosik był ledwie… tolerowany. Dominik Pietranek miał swoje zdanie na ten temat. – Niektórzy piłkarze za nim nie przepadali, bo Andrzej nigdy nie chciał się z nimi napić. To była czarna owca”. Nigdy nie uwierzę w plotki, że Andrzej popadł w alkoholizm. Raz gdy Zagłębie grało turniej we Francji, przywiózł stamtąd butelkę whisky. Postawił ją przed nami na stole i mówi: Częstujcie się. Sam nie wypił nawet kieliszka…

Na zdjęciu: Andrzej Jarosik drugi z prawej w dolnym rzędzie.

Ostatni mecz w barwach Zagłębia rozegrał 10 listopada 1974 roku. Sosnowiczanie przegrali wtedy 0:1 w Gdyni z Arką.

Grał z Jeanem Tiganą, gwiazdą reprezentacji Francji

 Żarosik to był dobry napastnik. Grał u nas dość krótko, miał kontuzję. Kiedy opuścił Strasbourg, już się nie odezwał. Ciekawe, co teraz porabia –  zastanawia się Robert Felix, działacz Racingu od 1950 roku.

Jarosik przeszedł do Sportingu Tulon. Grał tam m.in. ze wschodzącą gwiazdą francuskiego futbolu Jeanem Tiganą. Ale w 1979 roku doznał poważnej kontuzji w meczu z Olympique Marsylia. Nogę złamał mu pochodzący z Gwadelupy Marius Tresor, 65-krotny reprezentant Francji.

– To nie było zamierzone zagranie, ot, w ferworze walki –  opowiadał Jerzy Szastak, szwagier piłkarza. – Kontuzja była bardzo poważna, a działacze Tulonu nie chcieli dać pieniędzy na leczenie. Chcieli go wysłać do jakiegoś prowincjonalnego szpitalika. Andrzej był załamany. Pomogła mu żona i teściowie. Za własne pieniądze wysłali go do Austrii na leczenie do prywatnej kliniki. Tam przeszedł wiele operacji, może nawet kilkanaście. Trudno powiedzieć, czy jest teraz w pełni zdrowy. 

– Nasz klub był ostatnim klubem Jarosika. Już nigdy nie zagrał w piłkę. Potem już go nie widziałem. Wiem, że miał kłopoty, był ciężko chory – mówi Lucien Court, działacz Sportingu Tulon.

Medal na 100-lecia Odzyskania Niepodległości.

Andrzej Jarosik – Wychowanek Zagłębia Sosnowiec (1958/1975), potem piłkarz francuskich klubów: Racing Strasbourg (1975/1976) oraz SC Toulon (1976/1977), reprezentant Polski (25 spotkań, 11 bramek), debiut w 1965 z Bułgarią (1:1), ostatni występ w 1972 również z Bułgarią w meczu w Starej Zagorze (1:3). Dwukrotny król strzelców I ligi (1970 18 goli, 1971 13 goli). Laureat nagrody Złote Buty w plebiscycie katowickiego Sportu (1970).

Zakwalifikował się do ekipy na igrzyska olimpijskie w Monachium (1972) i tamże zdobył złoty medal. W decydującym o finale meczu z ZSRR odmówił trenerowi Górskiemu wyjścia na boisko, ponieważ był rozczarowany tym, że zaczął mecz na ławce rezerwowych. Zamiast niego na boisku pojawił się Zygfryd Szołtysik (zdobywając bramkę). Jarosik podczas dekoracji, do której wystąpiło 13 piłkarzy (Hubert Kostka, Antoni Szymanowski, Jerzy Gorgoń, Zbigniew Gut, Zygmunt Anczok, Marian Ostafiński, Lesław Ćmikiewicz, Kazimierz Deyna, Zygfryd Szołtysik, Zygmunt Maszczyk, Włodzimierz Lubański, Robert Gadocha, Jerzy Kraska), nie otrzymał olimpijskiego medalu. Wierne kopie medali wręczonych na stadionie w Monachium mieli otrzymać w kraju: Kazimierz Kmiecik, Ryszard Szymczak, Grzegorz Lato, Joachim Marx, Marian Szeja i Andrzej Jarosik.

Nazwiska Szei i Jarosika długo były pomijane w wykazach medalistów olimpijskich, gdyż obaj ani razu nie wyszli na boisko podczas finałów. PKOl uznał jednak ich prawa do medali i w 2001 roku przyznał im złotą odznakę. We wrześniu 1972 otrzymał Złotą Odznakę PZPN.

Nie tak dawno Andrzej Jarosik został uhonorowany Medalem 100-lecia Odzyskania Niepodległości.

Na zdjęciu: Andrzej Jarosik udziela wywiadu słynnemu komentatorowi TVP, red. Janowi Ciszewskiemu

Uwaga: Artykuł powstał w oparciu o książkę Jacka Skuty: „Zagłębie Sosnowiec. Historia Piki Nożnej”, a także artykuł w Gazecie Wyborczej, autorstwa Wojciecha Todura.

© ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC SA 2021 Wszystkie prawa zastrzeżone | Projekt & wykonanie Strony www Będzin