Strona główna / Piłka Aktualności / Aktualności / #FutbolRetro. 40 lat temu Zbigniew Myga uratował Zagłębiu Ekstraklasę…

NAJNOWSZE

#FutbolRetro. 40 lat temu Zbigniew Myga uratował Zagłębiu Ekstraklasę…

10 grudnia 2024

W #FutboluRetro przypominamy rundę wiosenną sezonu 1983/84, która zadecydowała o tym, że sosnowiczanie w arcytrudnej sytuacji potrafili uratować Ekstraklasę. A stało się to za sprawą misji ratunkowej trenera Zbigniewa Mygi, który potrafił całkowicie odmienić znajdujące się nad przepaścią Zagłębie…

Na zdjęciu: Zagłębie – Widzew Łódź 2:0 (17 III 1984). Mariusz Romański (w środku) próbuje zablokować akcję Jerzego Wijasa (nr 8). Z prawej Jerzy Zarychta – fot. Józef Chojkowski, udostępnił Michał Chojkowski.

W letniej przerwie między sezonami nastąpiła zmiana trenera. Po 2,5 letniej pracy odszedł Kazimierz Szmidt (jeszcze do klubu powróci). Zastąpił go Hubert Kostka (były reprezentacyjny bramkarz, wielokrotny mistrz kraju w barwach Gornika Zabrze oraz ceniony trener, m.in. zdobył tytuł mistrzowski z Szombierkami). Asystentami zostali Fryderyk Cholewa i Zbigniew Myga. Jedną z form przygotowań do nowych rozgrywek był wyjazd drużyny Zagłębia na obóz do Francji, a konkretnie do Bretanii na zaproszenie Stade Rennes – nowego klubu W. Mazura. Towarzyski mecz pomiędzy tymi zespołami zakończył się wygraną Francuzow 1:0, a jedynego gola swoim byłym kolegom strzelił właśnie Włodek – w swoim stylu, efektownym wolejem pod poprzeczkę.

Oprócz tego Zagłębie pokonało 1:0 rumuńskiego pierwszoligowca – Politechnicę Jassy. Zatrudnienie trenera Kostki wiązano ze sporymi nadziejami na poprawę wyników nie tylko na początku sezonu, ale przede wszystkim w końcowym rozrachunku. Niestety, zupełnie się to nie sprawdziło. Analizując tylko suche rezultaty, można by wysnuć tezę, że drużyna od samego startu grała słabo. Nie do końca jest to zgodne z prawdą, gdyż gra Zagłębia nie była aż tak zła, jak wskazują na to wyniki. Brakowało czasami szczęścia w sytuacjach podbramkowych, za dużo było prostych błędów na własnym przedpolu, dodatkowo życie utrudniała plaga kontuzji, która gruntownie przetrzebiła skład (m.in. złamania nogi w meczu na Widzewie doznał kapitan Janusz Koterwa). Przez dłuższy czas, szczytem możliwości był remis (najczęściej bezbramkowy). Ale z Legią po dobrej grze należała się wygrana sosnowiczanom.

– „Długie przerzuty, szybkie akcje, nieustępliwa walka, zabrakło tylko łutu szczęścia, by zdobyć choć jednego gola” – pisała Trybuna Robotnicza. Mimo kadrowych kłopotow, jeden z lepszych meczow rozegrano z Górnikiem Wałbrzych (2:2). Widzowie tego dnia oglądali ciekawe akcje, dużo strzałów na bramkę i dobre przygotowanie fizyczne obu zespołów. Po pechowej przegranej 0:2 w Zabrzu, trener Kostka stwierdził – „Ten mecz był kolejnym potwierdzeniem, że nasza gra jest lepsza niż pozycja w tabeli. Końcowy wynik mogł być zupełnie inny, gdybyśmy wykorzystali choć jedną z sytuacji na początku meczu”.

Pierwsze zwycięstwo odniosło Zagłębie dopiero w X kolejce (2:1 z ŁKS Łódź), gdy paradoksalnie swojego jedynego gola w sosnowieckich barwach zdobył wieloletni i zasłużony „ełkaesiak” Andrzej Milczarski. Druga i ostatnia wygrana w tej rundzie to 2:0 z GKS Katowice 2 tygodnie poźniej. Końcowka rundy to już całkowita beznadzieja – 3 porażki i 9 straconych goli. Szczegolnie blamaż z przedostatnią w tabeli Wisłą Krakow (1:4 u siebie) uzmysłowił wszystkim, że z tak nieskuteczną grą Zagłębie nie ma co szukać w ekstraklasie.

Na zimową przerwę udano się z mianem ,,czerwonej latarni” zamykającej ligową stawkę. Tym samym powtórzyła się historia z 1973 roku. Teraz zdobyto 9 pkt (bramki 11:26) i jedynym pocieszeniem były niewielkie straty do rywali. Do Szombierek i Bałtyku brakowało 1 pkt, natomiast do Wisły, Cracovii i GKS Katowice tylko 2 pkt. Liderem był rewelacyjny beniaminek – Górnik Wałbrzych, który zdobył 22 pkt. Misja trenera Kostki dobiegła końca, a próbę ratowania ligi powierzono zasłużonym Zagłębiakom.

Na zdjęciu: Legia Warszawa – Zagłębie 1:2 (8 IV 1984). Jurek Bryła (z lewej) i Janusz Koterwa (w środku) po raz kolejny bronią dostępu do własnej bramki – fot. Norbert Świderek, udostępnił Mirosław Gołąb.

Pierwszym szkoleniowcem został Zbigniew Myga, rolę asystenta objął Władysław Szaryński. Pozyskano czterech doświadczonych zawodników. Pierwszy wiosenny mecz jednak nie wypadł dobrze, przegrana 0:1 na Szombierkach z bezpośrednim sąsiadem w tabeli, jeszcze bardziej skomplikowała trudną sytuację sosnowiczan. Ale wiara w zespół powróciła, gdy Zagłębie zaczęło odrabiać stracone pole. Na pierwszy ogień poszedł utytułowany i silny kadrowo łódzki Widzew. Po świetnym występie cenne punkty i zwycięstwo 2:0 przypadło w udziale drużynie gospodarzy, a swoje premierowe gole zanotowali sprowadzeni do klubu Leszek Rycek i Gerard Śpiewak. Równie dobre wieści napłynęły kilkanaście dni poźniej po wygranej 2:1 w Warszawie z Legią, tam gdzie sosnowiczanie zwyciężali niezmiernie rzadko. Dobra postawa przyciągnęła z powrotem rzesze widzow na Stadion Ludowy.

Przyznać jednak trzeba, że wpływ na to miały też nowatorskie działania marketingowe kierownictwa klubu. Otóż w dniach poprzedzających domowe mecze, po zagłębiowskich miastach jeździła służbowa „nyska” i z głośników zachęcano do przyjścia na najbliższe spotkanie. Dodatkowo, w porozumieniu z handlowcami, w obrębie stadionu sprzedawano atrakcyjne towary spożywcze i odzieżowe, których normalne nabycie w sklepie nie było w tamtych czasach takie łatwe. Co najwyżej można je było kupić na kartki. I to nie zawsze…

Wracając do czysto sportowych spraw, warto zaznaczyć, że porażka 0:1 w 21 kolejce z Lechem w Poznaniu, była drugą i ostatnią w tej rundzie! Zwycięstw nie było zbyt dużo, przeważały remisy (łącznie 8), ale ważne było, że Zagłębie systematycznie gromadziło punkty. Po wygranej 1:0 z Górnikiem Zabrze (z trenerem Kostką na ławce!) opinia obserwatorów była zgodna – wygrała drużyna, której… punkty są bardziej potrzebne. Kolejne 4 remisy pozwalały stale utrzymywać bezpieczny dystans nad strefą spadkową. Mecz z chorzowskim Ruchem (1:1) był sprawiedliwym podziałem punktów, przy rekordowej tego roku widowni. Do przerwy lepsi byli goście, po zmianie stron zawodnicy Zagłębia toczyli pojedynek z Józefem Wandzikiem, świetnie usposobionym bramkarzem Ruchu.

Nie wszystkie jednak mecze były emocjonujące np. po remisie 0:0 Katowicach tytuł w prasie „Zażenowanie” mówił w zasadzie wszystko o miernym poziomie tych zawodów. Z kolei 2:2 u siebie z Pogonią Szczecin wywołało zadowolenie obu stron – Zagłębie praktycznie „przyklepało” utrzymanie w lidze, a gościom było coraz bliżej do zajęcia trzeciej lokaty, uprawniającej do startu w Pucharze UEFA. Efektowna wygrana 3:1 z wrocławskim Śląskiem w ostatniej kolejce była zwieńczeniem udanej rundy, w której zdobyto 18 pkt.

Na zdjęciu: Zbigniew Myga, bohater rundy wiosennej sezonu 1983/84. Obecnie przebywa na emeryturze.

Zagłębie w dobrym stylu utrzymało się w Ekstraklasie zajmując 12. miejsce (na 16. drużyn). Praca trenera Mygi przyniosła pożądane efekty. Szkoleniowiec chyba nie został właściwie doceniony przez zarząd klubu, gdyż w trakcie przygotowań do nowych rozgrywek podziękowano mu za pracę, a w jego miejsce zatrudniono Horsta Panica z Wałbrzycha…

Obróbka graficzna zdjęć: Andrzej Wydrychiewicz

 

 

 

© ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC SA 2021 Wszystkie prawa zastrzeżone | Projekt & wykonanie Strony www Będzin