Łukasz Matusiak, były piłkarz Zagłębia Sosnowiec, aktualnie szkoleniowiec drużyny juniorów starszych A1, nie owija niczego w bawełnę, podsumowując występy swojej drużyny w trakcie wiosennych rozgrywek I Ligi Wojewódzkiej. – Chciałbym, by ci chłopcy uczyli się na moich błędach, a nie na swoich, żeby wyciągali wnioski – zaznacza Matusiak.
Proszę o podsumowanie występów w rundzie wiosennej drużyny juniorów starszych A1?
– Na pewno w przekroju całego sezonu zawiedliśmy, bo najpierw nie awansowaliśmy do makroregionu. Większość zawodników z rocznika 2005 przeszła po tej rundzie do rezerw. W rundzie wiosennej zajęliśmy po rundzie zasadniczej 2 miejsce A w Pucharze „Rekpolu” nie awansowaliśmy dalej, odpadając po porażce 1:2 z GKS-em Tychy. Na pewno jest to duży niedosyt. Jednak najważniejszą naszą rolą trenerów jest przygotowywać zawodników, aby najszybciej trafili do zespołu seniorów, czyli byli pełnowartościowymi zawodnikami zespołu rezerw, by później trafić do pierwszej drużyny. I to jest najważniejsze w szkoleniu młodzieży i naszej akademii, by jak najszybciej dostarczać zawodników do kadry pierwszego zespołu. Musimy dbać, ale również rozwijać i wymagać od najlepszych jednostek, bo umówmy się – wszyscy chłopcy po ukończeniu wieku juniora nie będą grali w piłkę.
Czy pokusi się trener o wystawienie indywidualnych ocen, piłkarskich cenzurek?
– Tak, na pewno. W pierwszej rundzie wiodącymi postaciami byli zawodnicy z rocznika 2005. To Maciej Wybański, Karol Adamiec, Szymon Celej Piotr Wojdas. Plus z rocznika 2006 Bartek Zawojski, który w przerwie zimowej trafił do drugiej drużyny. To jest jeden z tych zawodników, którzy zrobili największy progres. Dochodzi do tego oczywiście Bartek Paszczela – bardzo pracowity zawodnik. Z kolei z Podbeskidzia został ściągnięty Bartosz Martosz, który okazał się bardzo dużym wzmocnieniem. W trakcie pierwszej rundy w rozgrywkach juniorów starszych A1 chłopak strzelił 20 goli, co przełożyło się na jego awans do rezerw. I tam Bartosz znalazł sobie miejsce, i mam teraz nadzieję, że zostanie wykupiony z Podbeskidzia i zostanie w Zagłębiu. Taki zawodnik to prawdziwy skarb, w dodatku z rocznika 2006. Tylko się cieszyć…Ja widzę w nim przyszłość. Inni wyróżniający się zawodnicy to Łukasz Uchnast i Igor Dziedzic.
Również trzeba pochwalić Dominika Poradowskiego, który wcześniej w ogóle nie grał w zespole CLJ, a u mnie w drużynie również należał do kluczowych zawodników. Dużo zawodników przechodziło od nas do rezerw i na odwrót. I na pewno były to wartości dodatnie. Poza tym nie można jednym meczem, przegranym z Tychami, przekreślać tych chłopaków. Jeszcze raz powtarzam i uważam, że rocznik 2005 jest najlepszym rocznikiem w akademii i oczywiście trzeba docenić wcześniejszych Trenerów pracujących z tymi chłopakami.
Gdyby trener Marek Saganowski zapytał Pana, kogo by polecił do pierwszej drużyny, to jaka byłaby odpowiedź?
– Taka lista już powstała i ci chłopcy o tym się dowiedzą, i będą zaproszeni na treningi pierwszego zespołu. Jednak dochodzimy tutaj do najważniejszej kwestii dlaczego Ci chłopcy odbijają się od pierwszej drużyny. .
Pytanie – dlaczego tak się dzieje ?
– Dlaczego? Uważam, że zawodnicy, którzy pojawiają się w szatni pierwszej drużyny, to ich droga piłkarska powinna się dopiero zacząć pod kątem przygotowania mentalnego, fizycznego, przygotowania do treningu czy też meczu. A ta droga się niestety kończy… Bo wchodzą w to inne aspekty, inne „rozpraszacze”. Takim zawodnikom wydaje się, że są w pierwszej drużynie i zaraz będą w niej grali. A tak naprawdę nie pracują na to, by się w niej utrzymać. Idąc dalej, uważam, że teraz nie jest trudno być dobrym zawodnikiem, nie jest trudno grać w pierwszej drużynie. Wcześniej trzeba było rozegrać ileś tam meczów, by ktokolwiek cię zauważył. A teraz wystarczy 3 dobre mecze w rezerwach i trener cię zaprosi do pierwszej drużyny. Bo tak właśnie jest! Tylko, że sztuką nie jest trafić do pierwszej drużyny a w niej się utrzymać. I na tym polega cała zabawa…Młodym zawodnikom brakuje cierpliwości i dyscypliny, zadowalają się byle czym, jeden lub dwa występy powodują samozadowolenie i pikowanie w dół zamiast dalszej ciężkiej pracy nad sobą. Oni tylko się użalają nad sobą i uważają że Trenerzy nie dali im kolejnych szans. Wychowanek w pierwszej drużynie to skarb, ale tylko ten, który chce ciężko pracować, aby dostawać kolejne szanse w pierwszym składzie. Bardzo dobrym przykładem jest Dawid Ryndak, który może i nie miał wielkich umiejętności, ale za to wielkie serce do pracy i tyle lat jest w tym klubie, i rozegrał wiele meczów.
Myśli Pan, że te mocne słowa zabrzmią jak przestroga, że ci chłopcy wezmą je sobie do serca, a przede wszystkim zmienią swoje podejście do piłki?
Mam nadzieje bo jest idealny moment dla tych chłopaków aby wskoczyć do pierwszej drużyny. Pracując z zespołem juniorów starszych lub wcześniej w pierwszej drużynie staram się im to uświadamiać. Nie chcę być dla nich tylko trenerem ale również starszym kolegą, który powie jakich błędów nie należy popełniać, by po prostu stali się lepszymi piłkarzami. Żeby mieli większą szansę na to, by stać się piłkarzami. I to jest klucz do tego, by uczyli się na moich błędach, a nie na swoich.
Zagłębie S.A, ul. Kresowa 1
41-200 Sosnowiec
Tel/Fax: (32) 299-64-40
E-mail: