Strona główna / Piłka Aktualności / Aktualności / Zagłębiacy obrzydzali życie Holandii. Jarosik, Rudy i Mazur strzelali efektowne gole Pomarańczowym

Zagłębiacy obrzydzali życie Holandii. Jarosik, Rudy i Mazur strzelali efektowne gole Pomarańczowym

14 listopada 2025

Reprezentacja Polski pod wodzą Jana Urbana, byłego piłkarza Zagłębia Sosnowiec, zmierzy się dzisiaj na Stadionie Narodowym z Holandią na finiszu eliminacji mistrzostw świata. W historii potyczek z Pomarańczowymi bardzo ważną rolę odegrali piłkarze Zagłębia, którzy strzelali temu rywalowi bardzo ważne i efektowne bramki.

Mecz z Holandią to idealna okazja, by przypomnieć historyczne spotkanie z 1979 roku, kiedy to Włodek Mazur efektowną podcinką a’la Panenka pokonał z rzutu karnego bramkarza Pomarańczowych. Niecałe cztery lata wcześniej reprezentacja Polski rozegrała prawdopodobnie najlepszy mecz w historii spotkań z Holendrami. 10 września 1975 roku na Stadion Śląski zawitali wicemistrzowie świata Holendrzy i… dostali prawdziwą lekcję futbolu od biało-czerwonych, którzy wygrali 4:1. W 1979 Oranje przyjechali do Chorzowa w roli drugiej drużyny na świecie i… kolejny raz musieli uznać wyższość Polaków. Skończyło się wynikiem 2:0. Co ciekawe, Holandia trzeci raz gościła w słynnym „Kotle czarownic” i poniosła trzecią porażkę. Ta pierwsza porażka miała miejsce jesienią 1969 roku, kiedy to Polacy wygrali 2:1 (0:1), a do wygranej biało-czerwonych w ogromnym stopniu przyczynił się Andrzej Jarosik, najwybitniejszy piłkarz Zagłębia Sosnowiec.

Rok 1969 zamknął się wprawdzie tylko trzema jesiennymi meczami „Jarego” w reprezentacji Polski (wszystkie w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata), ale za to w każdym z nich trafiał do siatki rywali. 7 września w Chorzowie z Holandią wszedł po przerwie za Eugeniusza Fabera przy niekorzystnym rezultacie 0:1, rozruszał nasz atak i zdobył wyrównującego gola. To spotkanie rozegrane na Stadionie Śląskim obserwowało 85 tysięcy kibiców. Andrzej Jarosik rozpalił wówczas „kocioł czarownic”…

W 1979 roku atmosfera na Stadionie Śląskim była podobna do tej, jaka panowała tam 10 lat wcześniej. Tym razem spotkaliśmy się z Holendrami w ramach eliminacji mistrzostw Europy.

– Nie pomogły Johany, zwiędły tulipany! – śpiewali kibice na Stadionie Śląskim, gdy Zbigniew Boniek i Włodzimierz Mazur strzelali gole, a Polska ogrywała wielką Holandię, ówczesnych wicemistrzów świata.

Sosnowiecki napastnik wszedł na murawę Stadionu Śląskiego tuż po przerwie zastępując Stanisława Terleckiego. Gdy sędzia podyktował jedenastkę dla biało-czerwonych do piłki podszedł Mazur, wywołując konsternację na trybunach. Po jego efektownym trafieniu stadion oszalał z radości…

Legendarny komentator telewizyjny Jan Ciszewski tak skomentował bramkę naszego Włodka, zdobytą strzałem z rzutu karnego w 65 minucie. – Wspaniały gol! Cóż za opanowanie, proszę państwa! Do końca wytrzymał bramkarza (…). Zwód, tak jest, i kiedy bramkarz klapnął na ziemię, padł na ziemię, Włodzimierz Mazur dopiero ponad nim, flegmatycznie tę piłkę skierował do bramki.

– To była wojna nerwów, a ja nie miałem nic do stracenia. Musiałem „położyć” bramkarza Holandii – mówił po pamiętnym spotkaniu z Holendrami na Stadionie Śląskim Włodzimierz Mazur w wywiadzie udzielonym red. Andrzejowi Zydorowiczowi z Telewizji Katowice.

W rewanżowym meczu w Holandii było 1:1, a tylko zwycięstwo gwarantowało Biało-Czerwonym awans na Euro 1980 . Niemiej postawa naszej drużyny w walce z czołową drużyną świata była godna pochwały.

W Amsterdamie swoją rolę do odegrania miał kolejny Sosnowiczanin Wojciech Rudy. To właśnie on zdobył bramkę dla Polaków, będąc jednym z najlepszych graczy wśród biało-czerwonych. Do dziś trwają spory, czy obrońca Zagłębia chciał strzelać, czy podawać. Tak czy siak, tym „centrostrzałem” kompletnie zaskoczył Schrijversa. Na stadionie pamiętającym pierwsze olimpijskie złoto dla Polski, które zdobyła dyskobolka Halina Konopacka, nie udało się dowieźć wygranej do końca meczu. A remis definitywnie przekreślał polskie szanse na występ w mistrzostwach Europy.

Wróćmy na koniec do Włodka Mazura i jego występów w I reprezentacji Polski. Chłopak z Sosnowca zagrał w niej 23 razy i zdobył 3 bramki. Był chyba mało wykorzystywany, najczęściej wchodził jako zmiennik na końcowe minuty. W pierwszym składzie wyszedł tylko 6 razy. Inna rzecz, że w jego czasach konkurencja do gry w ataku była bardzo silna: Lato, Szarmach, Lubański, Kmiecik, Iwan, Terlecki, Smolarek – więc przebić się do składu było szalenie trudno. Ponadto rozegrał 5 meczów w Kadrze B, gdzie zdobył 2 bramki.

© ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC SA 2025 Wszystkie prawa zastrzeżone | Projekt & wykonanie Strony www Będzin