Z racji powrotów do Zagłębia doczekał się ksywy bumerang, co rusz musi udowadniać swoją wartość. – To były wyjątkowe święta, bo było nas więcej – uśmiecha się szeroko Dawid Rydak, który w katowickim „Sporcie” opowiedział o swoich powrotach na Stadion Ludowy.
Obrońca sosnowiczan nie zna słowa nuda, a zawirowania zawodowe rekompensuje mu rodzinny spokój. „Denver” – jak nazywają go koledzy – kilka tygodni temu po raz drugi został ojcem. Żona Marta urodziła córeczkę. Do Judyty dołączyła Amelia.
Rola piłkarskiego taty
– Starsza córa w styczniu będzie obchodziła trzecie urodziny. Różnica wieku nie jest więc zbyt duża i pewnie w przyszłości będzie to miało swoje dobre strony, ale wiadomo, jak jest teraz. Było dużo roboty, a teraz jest jeszcze więcej. Staram się jak mogę pomagać żonie, wstaję w nocy, zajmuję się dziewczynami. Wiadomo, jak jest z nami, piłkarzami. Wyjazdy, mecze, niebawem wyjedziemy na obóz.
– Gdy jestem dłużej w domu, tak jak teraz, robię, co mogę, aby odciążyć Martę. Na początku pandemii, wiosną 2020, gdy zawieszono rozgrywki, byłem z Judytką niemal codziennie i choć ciągnęło na boisko, to był to świetny czas – podkreśla Dawid, który doskonale odnajduje się w roli taty.
Na pytanie, czy do kompletu nie przydałby się jeszcze syn, który mógłby pójść w ślady ojca, wychowanek sosnowieckiego klubu dyplomatycznie odpowiada: – Niczego w życiu wykluczyć nie można, ale na razie skupmy się na naszych dziewczynkach – śmieje się piłkarz, który w 2022 roku będzie obchodził 33. urodziny.
– Można powiedzieć, że to już taki wiek dla sportowca, że może patrzeć na pewne rzeczy z dystansem. W moim przypadku życie nauczyło mnie, aby zbyt daleko nie wybiegać w przyszłość, bo czasem sytuacja może się odmienić z dnia na dzień. Obecny sezon rozpoczynałem na banicji, trener Kazimierz Moskal nie widział mnie w kadrze na te rozgrywki. Zostałem w klubie, trener Grzegorz Bąk „przygarnął” mnie do drugiej drużyny. Potem losy tak się potoczyły, że z klubem pożegnał się trener Moskal, pierwszy zespół przejął trener Bąk, a ja wraz z nim na powrót zameldowałem się w kadrze pierwszej drużyny – wspomina niełatwy okres Ryndak.
Szanował decyzję Moskala
– Teraz jest trener Artur Skowronek, który też widzi mnie w zespole. Po raz kolejny okazało się, że ten Ryndak to jeszcze na coś się przyda. Śmialiśmy się kilka dni temu z kolegami z zespołu po ogłoszeniu listy transferowej, że tym razem nie ma na niej Ryndaka. Dość często na niej widniałem, ale potem okazywało się, że jednak korzystano z moich usług – mówi „Sportowi” piłkarz, który zastanawiał się już nad zmianą przezwiska. – Mówią na mnie „Denver”, ale od pewnego czasu śmiejemy się, że chyba powinienem zmienić ksywkę na „Bumerang” – uśmiecha się gracz Zagłębia.
– Wracając do mojego ostatniego powrotu, a zarazem uprzedniego odstawienia na boczny tor, to szanowałem decyzję trenera Moskala. Chociaż oczywiście byłem zły i nie zgadzałem się z takim postawieniem sprawy. Rywalizowaliśmy o miejsce w składzie z Łukaszem Turzynieckim, była to zdrowa walka o miejsce w drużynie. Jesienią ja grałem więcej, wiosną Łukasz. Trener zdecydował, jak uważał, miał do tego prawo. Mam taki charakter, że do każdej takiej sytuacji podchodzę z pokorą, nie obrażam się, tylko po prostu robię swoje – dodaje Ryndak.
Do zapomnienia
Piłkarz, którego charakteryzuje wola walki i nieustępliwość, stał się w ostatnich latach symbolem klubu, przywiązania do barw. Dał również przykład, że charakterem i cechami wolicjonalnymi można w dzisiejszym futbolu nadrobić pewne niedoskonałości w innych obszarach piłkarskiego abecadła.
Od sezonu 2007/2008 Ryndak z krótkimi przerwami na grę w innych klubach rozegrał w barwach Zagłębia Sosnowiec 216 ligowych spotkań na różnych szczeblach, w tym w ekstraklasie, co stawia go w czołówce graczy pod względem występów w klubie ze Stadionu Ludowego.
W Zagłębiu Ryndak przeszedł wszystkie szczeble piłkarskiego wtajemniczenia. W seniorskim teamie debiutował jako 18-latek. W sezonie 2007/2008 zaliczył krótki epizod na boiskach ekstraklasy. Po zakończeniu tamtego sezonu wraz z drużyną wylądował od razu w II lidze, czyli de facto na trzecim poziomie rozgrywek.
– Mimo młodego wieku bardzo przeżyłem tamten spadek, bo nagle z ekstraklasy zespół znalazł się dwie ligi niżej. Był to efekt formy sportowej, ale także kary za korupcyjne grzechy. Dlatego tak bardzo starałem się wraz z kolegami w ostatnich sezonach, abyśmy ponownie nie musieli przeżywać spadku do trzeciej klasy rozgrywkowej. Udało się, choć wiadomo, że o minionych sezonach trzeba jak najszybciej zapomnieć – podkreśla piłkarz.
Wygryzł reprezentanta
Ryndak zaczynał w Zagłębiu od ekstraklasy, potem była wspomniana II liga. Był też okres gry poza Sosnowcem. Pomocnik, który z czasem został przekwalifikowany na bocznego obrońcę, grał w Orle Balin, Skałce Żabnica, potem na krótko wrócił, aby następnie spróbować sił na Mazowszu, a konkretnie w Dolcanie Ząbki i Legionovii. W sezonie 2014/2015 wrócił do Zagłębia i świętował awans do I ligi.
Przed rozpoczęciem sezonu 2017/2018, który dla sosnowiczan zakończył się awansem do ekstraklasy, Ryndak przeniósł się do Puszczy Niepołomice. Na ponowny epizod w ekstraklasie jednak się załapał. Przekonał do siebie ówczesnego trenera Valdasa Ivanauskasa i wiosną 2019 rozegrał 7 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po spadku do I ligi pozostał w klubie, ale gdy zwolniono Radosława Mroczkowskiego, a do Zagłębia wrócił Dariusz Dudek, wydawało się, że czas Ryndaka w Sosnowcu definitywnie dobiegł końca.
Jesienią 2020 roku piłkarz nie zagrał w żadnym meczu za kadencji Dudka i zimą został wystawiony na listę transferową, był m.in.: testowany przez klub z ligi słowackiej.
– Miałem sobie szukać nowego klubu, ale jednocześnie ostro pracowałem. Ostatecznie władze Zagłębia wraz z trenerem podjęli decyzję o przedłużeniu umowy. Raz jeszcze okazało się, że ciężka praca popłaca. Miałem rywalizować o miejsce w składzie z Markasem Benetą – mówił wówczas „Sportowi” piłkarz, który następnie wygryzł reprezentanta Litwy ze składu. Beneta znalazł się na liście transferowej, a Ryndak dzięki niezłym występom wiosną 2020, zwłaszcza po przerwie spowodowanej koronawirusem, otrzymał ofertę przedłużenia umowy.
Zanim piłkarze wrócili wówczas na ligowe boisko, w Sosnowcu dokonano zmiany na trenerskiej ławce. Dudka zastąpił Krzysztof Dębek, który stawiał na naszego bohatera. Do momentu gdy zespół prowadził właśnie ten szkoleniowiec, Ryndak miał miejsce w składzie, wygrywał wówczas rywalizację z Łukaszem Turzynieckim.
Miejsce Dębka zajął jednak Kazimierz Moskal, a ten, jak wcześniej wspominaliśmy, dość szybko zrezygnował z „Denvera”. Przed rozpoczęciem bieżących rozgrywek definitywnie podziękował mu za usługi, ale jak się później miało okazać – do rozstania Ryndaka z klubem nie doszło.
Chłopaki z regionu
– Jestem wychowankiem, chłopakiem z Sosnowca i bardzo zależy mi na tym klubie. Robiłem i robię, co mogę, aby godnie reprezentować ten klub. Wielu piłkarzy z lepszymi nazwiskami dziś jest poza składem, a ja wciąż jestem potrzebny, co mnie niezmiernie cieszy. To też pokazuje, że warto stawiać na nas, chłopaków z regionu. To pewne, że każdy z nas odda dla tego klubu więcej niż może. Każdy, kto trafia do Zagłębia, musi sobie zdawać sprawę z tego, gdzie gra.
– Nieważne, która to liga. Zagłębie to marka i jeśli ktoś tego nie zrozumie, to długo tu miejsca nie zagrzeje. Mamy wspaniałych kibiców, ale jednocześnie są oni bardzo wymagający. Być może niektórych ta presja zjada. Mnie akurat mobilizuje – zapewnia Ryndak, który z Zagłębiem przeżywał gorycz spadku z ligi, ale też cieszył się z awansu na zaplecze ekstraklasy w 2015 roku, w kolejnych rozgrywkach awansując z drużyną do półfinału rozgrywek Pucharu Polski.
– Na pewno zespół, który w sezonie 2015/2016 walczył w półfinale Pucharu Polski, a był w dużej części oparty na ekipie, która wiosną 2015 awansowała z II do I ligi, był najlepszym, w jakim miałem przyjemność grać w Sosnowcu. W tym gronie zestawiłbym także ekipę z początku sezonu 2016/2017, gdy zespół budował Jacek Magiera. Inna sprawa, że od pewnego czasu kadrowo też wyglądamy bardzo dobrze, ale nie przekłada się to do końca na wyniki na boisku.
– Pozostaje mieć nadzieję, że wiosną się to w końcu zmieni – dodaje z nadzieją piłkarz, który chciałby w Sosnowcu spełnić jeszcze przynajmniej jedno marzenie. – Oczywiście zagrać na nowym stadionie, który się buduje. To byłoby piękne zwieńczenie mojej przygody z piłką – nie kryje się ze swoimi marzeniami charakterny piłkarz.
Dawid Ryndak
Ur. 12.03.1989
Kluby: Zagłębie Sosnowiec, Orzeł Balin, Skałka Żabnica, Zagłębie Sosnowiec, Dolcan Ząbki, Legionovia Legionowo, Zagłębia Sosnowiec, Puszcza Niepołomice, Zagłębie Sosnowiec
Mecze/bramki w Zagłębiu: 216/12
Źródło: Krzysztof Polaczkiewicz/Sport
Foto: Archiwum rodzinne Dawida Ryndaka
Zagłębie S.A, ul. Kresowa 1
41-200 Sosnowiec
Tel/Fax: (32) 299-64-40
E-mail: