CV Michała Gliwy jest o tyle ciekawe, że zawiera jeden występ w reprezentacji Polski, blisko 130 meczów w ekstraklasie, dwa awanse do najwyższej klasy rozgrywkowej, grę w Rumunii. 33-latek niedawno opuścił Stal Mielec i związał się umową z Zagłębiem Sosnowiec.
– Mam ambicje, chcę znów rozpalić w sobie ogień. Piłka cały czas sprawia mi przyjemność, idę do Sosnowca z otwartą głową. Wiem, że mam sportową jakość i zamierzam to udowodnić. Niech boisko mnie zweryfikuje – mówi w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Sprawdźmy czy masz dobrą pamięć.
– Słucham.
W grudniu minęło dziesięć lat od… ?
– Mojego debiutu w reprezentacji Polski. Mecz z Bośnią i Hercegowiną w trakcie zgrupowania w Turcji. Selekcjonerem był Franciszek Smuda. Graliśmy w Kundu, wygraliśmy 1:0, spędziłem na murawie 90 minut. Super wspomnienie, bo wygraliśmy. W końcówce spotkania obroniłem w sytuacji sam na sam. I my i Bośniacy wystąpiliśmy w krajowym składzie. W takich okolicznościach zapisało się 1A przy moim nazwisku. Może z punktu widzenia kogoś z boku wydaje się to nic wielkiego, zwłaszcza, że ranga meczu niespecjalna, ale ja jestem zadowolony, że mogłem chociaż raz założyć reprezentacyjną koszulkę. Bardzo ucieszyłem się z powołania i późniejszego debiutu.
Jak dowiedziałeś się o powołaniu?
– Ówczesny trener bramkarzy reprezentacji Polski Jacek Kazimierski często zaglądał na mecze Polonii Warszawa, w której wtedy grałem. Dwa, czy trzy tygodnie przed zgrupowanie powiedział, że trener Smuda chciałby mnie powołać. Przygotował mnie na taką ewentualność. Oczywiście pozytywne zaskoczenie! W tamtej Polonii były różne zawirowania, trenerzy i zawodnicy co chwilę się zmieniali, a mi przez jakiś czas udawało się regularnie bronić. Wpadałem w oko trenerom kadry i dostałem zaproszenie. Razem z Rafałem Gikiewiczem. Wiadomo gdzie dziś jest Rafał, szacunek dla niego! Jego przykład pokazuje, że w piłce trzeba mieć trochę szczęścia. Wiedzieć jak „zamknąć bramkę”, unikać błędów. Odpowiedni zbieg tych okoliczności pozwala zaistnieć bramkarzowi na wysokim poziomie.
Coś wyjątkowego było w samym zgrupowaniu?
– Było intensywnie, choć krótko, ale mogłem coś wyciągnąć dla siebie. Na kadrę pojechali m.in. Maciej Sadlok, Tomasz Jodłowiec, moi ówcześni koledzy z Polonii.
To jednak z Zagłębia Lubin trafiłeś do zagranicznej ligi. W lutym 2014 roku trafiłeś do Rumunii.
– Bardzo przyjazny kraj, przyjaźni ludzie z nieco innym podejściem do życia, piłki. Cenię sobie takie doświadczenie. Ludzie przestrzegali mnie przed Rumunią, lecz nic nieprzyjemnego mnie tam nie spotkało. Uderzyło mnie to, że oni potrafią cieszyć się z najprostszych rzeczy, choćby z tego, że mogę w ładną pogodę pójść na spacer. W Polsce nie zawsze się docenia takie małe sprawy. Poza tym to bardzo pomocna społeczność. Klub? Z czasem sytuacja finansowa Pandurii Targu Jiu zmieniała się z tygodnia na tydzień, z powodu problemów finansowych musiałem odejść. Wróciłem do polskiej pierwszej ligi, konkretniejszych ofert nie miałem. Wcześniej po rozwiązaniu kontraktu cztery miesiące siedziałem w domu.
Miałeś następnie udział w dwóch awansach do ekstraklasy – Sandecji Nowy Sącz oraz Rakowa Częstochowa.
– Bardziej Rakowa, bo więcej grałem. W Sandecji po awansie zacząłem regularnie bronić w ekstraklasie. Pierwsza liga nie jest mi więc obca, nie boję się tego wyzwania. Jestem pozytywnie nastawiony na grę w Zagłębiu Sosnowiec. Wierzę, że się ułoży, że będziemy punktować, a ja dam drużynie niezbędną jakość.
Udzieliłeś wywiadu oficjalnej stronie Zagłębia, gdzie powiedziałeś: „Chcę udowodnić sobie, że jestem dobrym bramkarzem”. Sam na siebie wywierasz presję?
– Dążę do tego, by w Zagłębiu znów był dobry moment mojej kariery. W Zagłębiu Lubin bywało różnie, fajnie wspominam czas spędzony w Rumunii, Rakowie, Sandecji. Mogłem zostać jeszcze na pół roku w Stali Mielec, ale co potem? Dać sobie spokój? Mam ambicje, chcę znów rozpalić w sobie ogień. Piłka cały czas sprawia mi przyjemność, idę do Sosnowca z otwartą głową. Wiem, że mam sportową jakość i zamierzam to udowodnić. Niech boisko mnie zweryfikuje.
Twoja kariera w ostatnim czasie balansuje między ekstraklasą, a pierwszą ligą. Stoisz w zawieszeniu między ligami?
– Do ekstraklasy wracałem po awansie. Jeśli teraz wrócę, to może to oznaczać awans Zagłębia. Jednak spokojnie. Są cele bliskie i długoterminowe, niemniej chcę jeszcze zagrać na poziomie ekstraklasy.
Zagłębie się zmienia. Co prawda trener Artur Skowronek przejął zespół w trakcie rundy jesiennej, ale dopiero teraz rozpoczyna budowę drużyny według swojej wizji.
– Przypomina mi to bardzo casus Rakowa Częstochowa. Wszyscy jesteśmy głodni tutaj sukcesu. Ludzie tu pracujący chcą, aby Zagłębie odzyskało swój prestiż. Chcą organizacyjnie pospinać wszystko, żeby klub dobrze funkcjonował. Widzę duże chęci, motywację, pasję podobną do tego, czego doświadczyłem w Rakowie.
To tym bardziej można rozpalić w sobie ogień!
– Dzięki temu powinna wzrosnąć moja piłkarska wartość. Mamy swoje cele na najbliższą rundę i zamierzamy je zrealizować!
Źródło: Łaczynaspilka.pl
Zagłębie S.A, ul. Kresowa 1
41-200 Sosnowiec
Tel/Fax: (32) 299-64-40
E-mail: