Strona główna / Piłka Aktualności / Aktualności / #FutbolRetro. Jesień 1969 należała do „Jarego”

#FutbolRetro. Jesień 1969 należała do „Jarego”

19 listopada 2024

W Futbolu Retro przypominamy jesień 1969 roku, kiedy to apogeum formy sportowej osiągnął Andrzej Jarosik. To był najlepszy czas w karierze tego legendarnego napastnika Zagłębia i reprezentacji Polski, który zmarł 23 kwietnia 2024 w Saint Mandrier sur Mer (Francja).

Na zdjęciu: GKS Zagłębie przed meczem z Górnikiem Zabrze 1:2 (28.09.1969). Stoją od lewej: Zbigniew Seweryn, Jan Leszczyński, Roman Strzałkowski, Witold Szyguła, Eugeniusz Szmidt, Józef Zawadzki, Roman Bazan. W dolnym rzędzie od lewej: Paweł Adamczyk, Andrzej Jarosik, Tadeusz Hetman, Józef Gałeczka.

Do sezonu 1969/70 Zagłębie przygotowywało się poprzez udział w kolejnej edycji Pucharu Intertoto, zwanym też Pucharem Lata. Po opieką trenera Józefa Machnika liczono na poprawę wyników w rozgrywkach ligowych i zajęcie miejsca na podium. Na zwyżkę formy czekał zapewne Andrzej Jarosik, który rundy wiosennej 1969 roku nie mógł zaliczyć do udanych. Strzelił w I lidze tylko jedną bramkę i stracił miejsce w reprezentacji Polski.

UDANY POWRÓT DO REPREZENTACJI!
Przełamanie „Jarego” przyszło w ostatnim meczu Pucharu Lata (3:1 z austriackim Wiener SC), gdy dwukrotnie pokonał bramkarza gości. Swoją skuteczność i dobrą grę podtrzymał także w lidze – gol w I kolejce z Legią w Warszawie (1:2) i gol w III kolejce z Odrą w Opolu (2:0). Zaowocowało to powrotem do kadry narodowej. Selekcjoner Ryszard Koncewicz wysłał powołanie snajperowi Zagłębia na rewanżowy mecz z Holandią w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata Mexico ’70. Spotkanie rozegrane 7 września na Stadionie Śląskim w Chorzowie Jarosik rozpoczął na ławce rezerwowych. Ale zaraz po przerwie i przy niekorzystnym wyniku 0:1 zmienił Eugeniusza Fabera z chorzowskiego Ruchu. Swoją przebojowością rozruszał niemrawy dotąd atak biało – czerwonych i zdobył w 58 minucie wyrównującą bramkę. Kilkanaście minut później drugiego gola dołożył Włodzimierz Lubański, co pozwoliło nie bez kłopotów wygrać 2:1 (w końcowych minutach rzutu karnego nie wykorzystali Holendrzy). Obserwatorzy zgodnie ocenili, że dobra gra Jarosika w II połowie odmieniła losy tego pojedynku na korzyść polskiej drużyny.

Na zdjęciu: Andrzej Jarosik (nr 14) cieszy się po strzeleniu bramki z Holandią (2:1).

DWA HAT-TRICKI W 15 DNI
Miesiąc wrzesień 1969 roku był dla Jarosika bardzo udany. W pięciu ligowych meczach zdobył aż dziewięć bramek! Już trzy dni po Holandii w wygranym 4:1 meczu z Zagłębiem Wałbrzych trzy razy pokonał bramkarza Mariana Szeję. W następnej kolejce było zwycięstwo 2:1 z GKS – em Katowice i 2 gole Jarego. Następnie bez gola z Ruchem Chorzów (2:1), ale w VII kolejce drugi raz tej jesieni strzelił 3 bramki. Było to w wygranym 5:3 meczu (piątym z rzędu!) z Szombierkami w Bytomiu, mimo iż do przerwy gospodarze prowadzili 3:2. Właśnie wtedy otrzymał maksymalną notę 5 punktów w klasyfikacji Złotych Butów i była to jedyna taka nota w całej jesiennej ligowej edycji. Oto co napisał reporter Sportu po tym spotkaniu: „Największy udział w tak efektownym sukcesie piłkarzy znad Brynicy miał Andrzej Jarosik, bezwzględnie piłkarz nr 1 tego pasjonującego i dramatycznego pojedynku. Widzieliśmy go na całej szerokości boiska. Cofał się po piłkę aż pod własną bramkę, by za chwilę znaleźć się w najbliższym sąsiedztwie Ochmana. Mijał w pełnym biegu po kilku przeciwników, na piątkę z plusem wywiązał się z roli rozgrywającego, strzelał jak za najlepszym czasów”. Wrześniowe zmagania zakończył jednym trafieniem w meczu z Górnikiem Zabrze (1:2).

Październik był trochę luźniejszy. Zagłębie rozegrało tylko 3 ligowe spotkania, w których wygrało tylko raz – 2:0 z Pogonią w Szczecinie (dwukrotnie trafił wtedy Józef Gałeczka). Jarosik zdobył tylko jedną bramkę, gdy skutecznie wykonał rzut karny w przegranym 1:2 meczu ze Stalą Rzeszów. Jedenastkę również bezbłędnie wykorzystał w eliminacyjnym meczu reprezentacji 12 października w Luksemburgu, wygranym 5:1.

GDY JAROSIK WPADNIE W TRANS, ŻADEN BRAMKARZ NIE MA SZANS…
Za to listopad przyniósł Jarosikowi wiele powodów do satysfakcji. Chodzi głównie o ważny mecz reprezentacji Polski z Bułgarią, który rozegrano 9 listopada na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Jeszcze była niewielka szansa awansu na Mistrzostwa Świata. Polska drużyna rozegrała znakomity mecz i zasłużenie wygrała 3:0. Pierwszoplanową postacią tego widowiska był Andrzej Jarosik, który strzelił 2 bramki. Szczególnie pięknej urody był pierwszy gol Jarego na 1:0. Napastnik Zagłębia w 18 minucie otrzymał podanie na lewym skrzydle i ruszył w kierunku bramki rywala. Wykonał jeden zwód, minął atakującego go obrońcę i z okolicy narożnika pola karnego pięknym mierzonym strzałem umieścił piłkę w górnym rogu bułgarskiej bramki. Po raz drugi w euforię wprawił 75.000 widzów na stadionie i miliony przed telewizorami w 66 minucie, gdy wykorzystał dokładne podanie Janusza Żmijewskiego. Już wtedy na widowni dało się dostrzec transparent – „Gdy Jarosik wpadnie w trans, żaden bramkarz nie ma szans”. Tego dnia zademonstrował swoje najlepsze walory – szybkość, drybling, dynamikę, ciąg na bramkę, skuteczność i serce do gry. Wynik 3:0 ustalił w 75 minucie Kazimierz Deyna. Niestety, nie wystarczyło to do wspomnianego awansu, gdyż ostatecznie Bułgarzy zgromadzili jeden punkt więcej od Polaków i to oni pojechali do Meksyku.

Na zdjęciu: Andrzej Jarosik (nr 11) przyjmuje gratulacje od Włodzimierza Lubańskiego za strzelenie pierwszej bramki w meczu z Bułgarią (3:0).

ZASŁUŻONY SPLENDOR I TROFEA
Jarosik przeżywający wtedy ogromną popularność nie zatrzymywał się i nadal prezentował świetną dyspozycję. Najpierw, jego strzał przesądził o wygranej 1:0 w Gdyni z miejscowym drugoligowym MZKS (to dzisiejsza Arka) w 1/16 Pucharu Polski. I co ciekawe, spotkał się wtedy z wielkim szacunkiem gdyńskich kibiców. Następnie znów zawitał do Warszawy, tym razem na ligowy mecz z Gwardią. Zwycięstwo 2:0 odniesione zostało w niecodziennych warunkach dużej mgły, co nie przeszkodziło Jarosikowi strzelić obie bramki. Bogaty sezon zakończył się bezbramkowym remisem z Cracovią.

Wycinek z gazety „Sport” po pucharowym meczu Zagłębia w Gdyni (1:0)

Jesień ’69 to bardzo udany okres Jarosika w karierze piłkarskiej. W I lidze rozegrał 13 spotkań i strzelił 14 bramek. Wiosną dorzucił do tego 4 trafienia i z dorobkiem 18 goli został królem strzelców polskiej ekstraklasy sezonu 1969/70. Ponadto, bardzo udanie pokazał się na arenie międzynarodowej. W trzech meczach eliminacji MŚ zdobył 4 bramki i tym samym odzyskał miejsce w reprezentacyjnym ataku. Wprawdzie z Zagłębiem nie udało mu się zameldować w pierwszej trójce (skończyło się na piątym miejscu), ale powetował to sobie indywidualnymi sukcesami. Oprócz wspomnianej korony króla strzelców, mógł cieszyć się z wygrania prestiżowego plebiscytu o Złote Buty organizowanego przez redakcję katowickiego Sportu. A w Sosnowcu? Ugruntował swoją pozycję zagłębiowskiego idola, a kibiców i trenerów cieszył jego powrót do wielkiej formy.

JACEK SKUTA

PS. Powyższy tekst, który w większym wymiarze będzie można przeczytać w najbliższej gazecie meczowej Zagłębia przygotowywanej na sobotnie spotkanie z Rekordem Bielsko-Biała, pochodzi z przygotowywanej przez klub biografii Andrzeja Jarosika

© ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC SA 2021 Wszystkie prawa zastrzeżone | Projekt & wykonanie Strony www Będzin