Mimo ogromnej ambicji i poświęcenia, drugi zespół Zagłębia przegrał w Świętochłowicach-Lipinach ze Śląskiem 0:1 (0:0). Sosnowiczanie od 30 minuty grali w 10-tkę, a mimo to mieli swoje sytuacje bramkowe.

Po zmianie na ławce trenerskiej, nowy-stary opiekun „Dwójki” Grzegorz Bąk dokonał dwóch roszad w stosunku do wyjściowego składu w przegranym spotkaniu z Wartą Zawiercie. Emil Kłosek i rekonwalescent Damian Hałatek zajęli miejsce Michała Barcia i Jakuba Kaczmarka. Nieco zmodyfikowana została taktyka gry, nasz zespół korzystał z wysokiego pressingu, który miał być kluczem do zwycięstwa.

Ale i świętochłowiczanie nie zasypiali gruszek w popiele, oni także od początku grali odważnie i agresywnie, dochodząc do sytuacji golowych. W 11 minucie strzał Jakuba Rudka pewnie złapał Mateusz Maciejowski, który jeszcze w I połowie okazał się „mężem opatrznościowym” sosnowiczan, broniąc pewnie rzut karny. Ale o tym poniżej…

W 27 minucie pięknym strzałem z odległości 25 metrów popisał się Hałatek, ale więcej aktywów w I odsłonie nasza drużyna już nie miała. Po pół godzinie gry do szatni został odesłany Piotr Jakubowski, który w ,środkowej strefie boiska sfaulował dość bezceremonialnie jednego z rywali. Stoper „Dwójki” postąpił bardzo nierozważnie, gdyż miał już na koncie żółty kartonik, a sędzia dołożył kolejne „żółtko”, które skutkowało czerwoną kartką.

Trener Bąk przegrupował w tym momencie siły, m.in. Bartek Chęciński zajął miejsce Jakubowskiego na środku obrony. Ale nieszczęścia lubią chodzić param i w 34 minucie gospodarze dostali rzut karny. Czy Emil Kłosek faulował Jakuba Rudka to już mocno sporna kwestia… Protesty naszych zawodników i ławki rezerwowych nie zdały się na nic, arbiter nie zmienił swojej decyzji. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Mateusz Kaiser, jednak Mateusz Maciejowski wyczuł idealnie intencje strzelca i pewnie obronił jedenastkę.

Początek drugiej połowy to rosnąca przewaga Śląska i groźne kontry naszej drużyny, która cały czas wierzyła w końcowy sukces. W 59 minucie po rajdzie i centrze Adriana Trocia, w doskonałej sytuacji znalazł się Mateusz Popczyk, jednak uderzył za lekko i szansę diabli wzięli…

Im bliżej końca tym coraz groźniejsze były akcje „Dwójki”, która złapała wiatr w żagle i zaczęła układać mecz na swoich warunkach. W 79 minucie po rzucie rożnym, strzelał Hałatek,a piłka nieuchronnie zmierzała do siatki. Niemal wszyscy gracze Zagłębia II podnieśli ręce do góry, by fetować gola, ale w ostatniej chwili sprzed linii bramkowej piłkę wybił jeden z obrońców rywali.

Gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że gol dla „Dwójki” musi w końcu paść, piłka znalazła się i owszem w bramce, ale naszej… W 88 minucie po centrze z lewej strony Marcin Paszek „poszedł na wślizgu” i dynamicznie wrzucił piłkę do siatki.

Grzegorz Bąk (trener Zagłębia II): – W najlepszym momencie, gdy prowadziliśmy grę i mieliśmy swoje sytuacje straciliśmy bramkę. Graliśmy 65 minut o jednego zawodnika mniej i mieliśmy swoje sytuacje, nie ustępowaliśmy wcale Śląskowi. Szybka czerwona kartka stworzyła nam mnóstwo problemów, a mimo to mieliśmy 3 doskonałe sytuacje w drugiej połowie. W sumie byliśmy lepiej zorganizowani w grze i szkoda tej straconej bramki. No cóż, czeka nas praca, praca i jeszcze raz praca.

Kolejnym rywalem drugiej drużyny Zagłębia będzie Victoria 1922 Częstochowa. To spotkanie odbędzie się na Kresowej w sobotę 1 października o godz. 11:00.

Śląsk Demarko Świętochłowice – Zagłębie II Sosnowiec 1:0 (0:0)

1:0 Marcin Paszek, 88 minuta

Śląsk Demarko: Strąk – Słota, Matusiak (75’ Wystop), Nawrocki, Wolniewicz – A. Tarka, Lesik, Kaiser, Rudek (67’ Szulc) – Paszek (90’ Widuch), Barteczko (84’ Balon).
Zagłębie II: Maciejowski – Mroczko (57’ Nowak), Jakubowski, Kopeć, Kłosek – Mielczarek (61’ D. Tarka), Chęciński, Hałatek, Kozłowski – Troć (84’ Kaczmarek) – Popczyk (84’ Chechelski).

Żółte kartki: Nowak, Kłosek, Jakubowski – Lesik, Paszek.
Czerwona kartka: Piotr Jakubowski (30 minuta – druga żółta kartka za faul).